Recenzja gry Deus Ex: The Fall na iPada

To musiało kiedyś nastąpić. Po ukazaniu się mobilnych wersji m.in. Colina, GTA, a nawet Baldur’s Gate’a, Deus Ex: The Fall trafia na urządzenia z systemem iOS. PC-towcy drą szaty, konsolowcy przecierają oczy ze zdumienia, a użytkownicy tabletów stawiają sobie jedno zasadnicze pytanie: czy w tak małe urządzenie da upchać się fabułę, akcję i ponad dekadę doświadczenia twórców? Czy z tego przepisu wyjdzie smaczna produkcja? Sprawdziliśmy to dla was, jako jedna z pierwszych redakcji w Polsce!

Przeczytaj koniecznie >> W Deux Ex: The Fall nie pograsz na iPadzie z jailbreakiem? Na razie, ale to się zmieni

 Loading ...

Trzeba podkreślić, że The Fall to zupełnie nowa gra. Nie jest to – jak to bywa ostatnimi czasy – port z konsoli czy PC. Została w całości zaprojektowana i wydana tylko na urządzenia mobilne. Produkcja ta jest też odmienna z innego względu: to zupełne zerwanie ze starym, poznanym wcześniej światem. O ile wydarzenia w Invisible War i Buncie Ludzkości były ze sobą powiązane, o tyle The Fall to całkowicie nowa historia.

Akcja rozgrywa się równolegle do ostatniej części serii, a więc w 2027 roku i jest ściśle związana z książką Deus Ex: Icarus Effect. Fabuła obrazuje dalszy ciąg wydarzeń i koncentruje się na dwóch bohaterach powieści: Benie Saxsonie i Annie Kelso. Okoliczności w jakich poznajemy głównych bohaterów są dość niefortunne. Ben zadarł z kompanią zwaną Tyrantami i ukrywa się gdzieś na końcu świata. Jeżeli tylko wychyli głowę ze swojej kryjówki od razu mu ją odstrzelą, co zresztą potwierdzają słowa dowódcy owych najemników we wstępie. Poznając historię Bena i tego w jaki sposób wplątał się w to bagno, poznajemy jednocześnie tajniki gry. Uczymy się podstawowych czynności: jak się poruszać, korzystać z HUD i strzelać.

To, co już od pierwszych chwil wywołuje banana na twarzy to proste, intuicyjne sterowanie. Podwójnym dotknięciem ekranu wskazujemy, gdzie postać ma się przesunąć, a pojedynczym celujemy w przeciwnika. Najlepsze jest jednak to, że przemieszczając się możemy jednocześnie strzelać, co jest niewątpliwą zaletą i dodaje grze dynamiki. W innych grach FPS ciężko jest czasami ogarnąć 30 rożnych przycisków, przełączników, gałek i kontrolerów, które tylko irytują nas podczas zabawy. Oczywiście w The Fall przycisków okalających ekran jest dużo więcej, ale służą one innym czynnościom, jak czołganie się, rzucanie granatami czy krycie się za zasłoną. Ponadto, możemy przypisać dowolną broń czy akcję do kilku wolnych slotów. Właśnie możliwość dopasowania każdego okienka, dowolność wyboru i nieliniowość to jedne z najmocniejszych elementów w grze. Zaczynając od wspomnianych slotów w HUD, poprzez rozwój postaci, a na fabule kończąc. Nawet broń da się ulepszyć dodając do niej np. tłumik czy laserowy celownik.

Innym przykładem jest awansowanie na wyższy poziom. Już w poprzednich częściach gry tak, jak i teraz bohaterowie wszczepione mieli bio-mechaniczne elementy wzmacniające ich umiejętności. To właśnie dzięki nim możemy dopasować Bena Saxona do naszego stylu rozgrywki. Możemy więc stać się duchem, bezszelestnie eliminującym przeciwników, szybkim i zwinnym strzelcem lub siejącą postrach machiną wojenną niszczącą wszystko na swojej drodze. W grze mamy także pewne mini-gierki – również zależne od umiejętności – jak np. włamywanie się do sieci komputerowych, aby otworzyć zamek. Zadanie polega na klikaniu jak najszybciej kolejnych wirtualnych terminali tak, aby system nas nie namierzył. Łatwe i dość przyjemne.

Podobnie jest z fabułą, gdzie niejednokrotnie trafiamy na trudne wybory, rzutujące na dalszą grę i na to, co może się stać. Zmiany są oczywiście kosmetyczne i wszystkie drogi w konsekwencji prowadzą do podobnego rozwiązania, ale twórcom udało się je zręcznie ułożyć tak, by podczas kolejnego przechodzenia gry zaskakiwało nas coś nowego.

Zresztą producenci – w pełni zamierzenie – zachęcają do powtórnego przechodzenia gry poprzez… sklep z mikropłatnościami. W tymże przybytku możemy obejrzeć i zakupić właściwie wszystko, co jest do zdobycia w grze – oczywiście za realne pieniądze, zamieniając je na walutę używaną w The Fall. Jednak – jak zapewniają autorzy – to opcja dla niecierpliwych. Prawdziwie hardkorowi gracze powinni spróbować przejść tytuł w trybie new game plus – pozwoli to na zachowanie wszystkich dotychczasowych broni, osiągnięć i doświadczenia i rozpoczęcie gry od nowa. Za każde zadanie dostajemy bowiem pewną ilość wspomnianej gotówki. Pozwoli to na sukcesywne odblokowywanie wszystkich „smaczków”. Trochę szkoda, że wszystkie te dobrocie kupujemy z menu i w dowolnej chwili, a nie np. przed misją. To mało realistyczne rozwiązanie.

Oprawa graficzna jest bez zarzutu. Jakoś wykonania i płynność animacji stoi na najwyższym poziomie, a oglądanie cut-scenek i prowadzenie dialogów to czysta przyjemność. Podobnie jest z dźwiękiem. Muzyka pasuje do klimatu, a dialogi są dobrze podłożone.

Nie ma jednak róży bez kolców i to nawet w chwalonym przeze mnie sterowaniu – czasami gra źle odczytuje nasze intencje – zamiast obrócić się w prawo postać patrzy w lewo, zamiast skradania – bieganie. Czasami też zdarzają się pomniejsze bugi – jak pokazywanie się artefaktów na ekranie, ale ogólnie – czepiam się. Gra jest po prostu świetna!

Na koniec mamy trzy dobre informacje. Pierwsza ucieszy wszystkich miłośników zielonych robocików. Gra zadebiutuje na Androidzie. Z uwagi jednak na różnorodność urządzeń na jakich stawiany jest system, możemy sobie na nią dość długo poczekać. Moje przypuszczenia potwierdza data premiery, która… nie jest jeszcze znana. Druga informacja jest taka, że twórcy mają zamiar zoptymalizować grę, aby mogła współpracować z iPadem 2 – póki co tytuł działa tylko na „trójce” i nowszych. Trzecia dobra informacja jest taka, że to dopiero pierwsza część sagi. Ile ich będzie nie wiadomo, ale przejście tej zajęło mi nieco ponad sześć godzin.

 

Nasza ocena 5/6

Zalety

+ Przyjemna, skomplikowana fabuła
+ Oprawa audiowizualna
+ Duże możliwości rozbudowy postaci
+ Trudne wybory mające wpływ na dalszą grę
+ 6 godzin gry i możliwość grania od początku ze wszystkimi „znajdźkami”.

Wady

– Sterowanie, które  ma swoje wariacje
– Nie działa z iPadem 1. i 2. generacji
– Różne pomniejsze bugi

Willow: Z branżą grową i dziennikarstwem związany od 2005 roku. Pracował m.in w Dzienniku Polska Europa Świat, Gram.pl i Magazynie Komputerowym CHIP. Miłośnik gier RPG, tabletów i swojej żony Jęczybuły. Lubi nadgryzione jabłka o ile nie ma w nich za dużo bugów.
Powiązane wpisy
Disqus Comments Loading...

W serwisie wykorzystywane są pliki cookies. Stosujemy je w celach zapewnienia maksymalnej wygody użytkownika oraz do zbierania informacji statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki.