Udostępnij
Tweetnij

Najtańszy tablet świata został podrasowany. Cena bez zmian!

Pamiętacie tablet Aakash? Jeśli nie, to już wam przypominamy. Gwoli przypomnienia, jest to wspólny projekt indyjskiego rządu, który stworzono we współpracy z firmą Datawind, a którego owocem było stworzenie najtańszego tabletu internetowego na rynku wycenionego na zaledwie 35 dolarów (w rzeczywistości ciut więcej, ale o tym za chwilę). Co ciekawe, gadżet doczekał się pewnego „podrasowania”, ale cena nie uległa zmianie i nadal jest to równowartość 35 zielonych. Co nowego znajdziemy w Aakash II?

Pamiętacie tablet Aakash? Jeśli nie, to już wam przypominamy. Gwoli przypomnienia, jest to wspólny projekt indyjskiego rządu, który stworzono we współpracy z firmą Datawind, a którego owocem było stworzenie najtańszego tabletu internetowego na rynku wycenionego na zaledwie 35 dolarów (w rzeczywistości ciut więcej, ale o tym za chwilę). Co ciekawe, gadżet doczekał się pewnego „podrasowania”, ale cena nie uległa zmianie i nadal jest to równowartość 35 zielonych. Co nowego znajdziemy w Aakash II?

Przeczytaj koniecznie >> Tablet za 35 dolarów – czy to ma sens?

Po raz pierwszy o tablecie Aakash wspominaliśmy wam w październiku zeszłego roku. Tablet opracowano dla indyjskiego rządu z myślą o programowanie wyrównywania szans dla dzieciaków. Urządzenie każdy uczeń zamieszkujący Indie mógł nabyć za jedyne 35 dolarów (choć w rzeczywistości gadżet wart jest 45 dolarów, ale 10 zielonych dorzucało państwo). Kilka miesięcy później Datawind zdecydowało się pójść o krok dalej i wypuściło na rynek komercyjny wariant Aakash znany jako Ubislate. Zainteresowanie tabletem było wręcz ogromne. Firmie udało się wyprodukować tylko kilkadziesiąt tysięcy sztuk egzemplarzy tabletu, a liczba zgłoszeń chęci  zakupu opiewała na grubo ponad milion! Niestety i większość chętnych musiała obejść się smakiem, bo Datawind nie nadążyło z produkcją tak dużej ilości tabletu.

Zanim dowiemy się co nowego w Aakash II, to przypomnijmy sobie specyfikację sprzętową pierwszej wersji tabletu. Aakash wyposażono w ekran o przekątnej 7 cali, który wykonano w technologii oporowej. Oznacza to, że do pełni szczęścia podczas interakcji z urządzeniem było raczej daleko, ale do podstawowych zadań w sumie się nadawał. Następnie mamy procesor pracujący z zegarem… 366 MHz (!), który jest również wspomagany przez układ graficzny pozwalający na akcelerację sprzętową. Aakash dysponuje ponadto 2 GB pamięci wewnętrznej oraz 256 MB pamięci operacyjnej RAM. Na szczęście dostępną pojemność można rozszerzyć do 32 GB z wykorzystaniem kart pamięci. Na pokładzie nie zabrakło również dwóch pełnowymiarowych portów USB 2.0 i Wi-Fi zapewniającego łączność w sieciach bezprzewodowych. Zintegrowana bateria o pojemności 2200 mAh pozwalała na jakieś 2-3 godziny pracy. Tablet wyposażono w Androida 2.2 Froyo bez możliwości dostępu do Android Market.

Jaki jest z kolei Aakash 2? W sumie bardzo zbliżony do prekursora, ale producent wymienił trzy bardzo istotne podzespoły, której obejmują:

  • Wyświetlacz – zamiast taniego ekranu oporowego w Aakash II zastosowano lepszy wyświetlacz pojemnościowy z obsługą dwóch punktów jednocześnie. Rozdzielczość pozostała jednak bez zmian i nadal jest to 800 x 480 pikseli;
  • Procesor – słaba jednostka taktowana zegarem 366 MHz została wymieniona na układ znany z komercyjnej wersji tabletu, czyli Ubislate – procesor 700 MHz;
  • Bateria – tutaj może rewolucji nie ma, ale i tak warto odnotować wymianę ogniwa o pojemności 2200 mAh  na baterię o ładunku 3200 mAh, co w konsekwencji wydłuża czas pracy o około godzinę (maksymalnie 3-4 godziny pracy).

Datawind planuje wyprodukować około 100 tysięcy egzemplarzy Aakash II, które trafią do indyjskich szkół. Nas ciekawi jednak, czy producent zdecyduje się na wyprodukowanie kolejnych egzemplarzy komercyjnego Ubislate… może również w nieco podrasowanej wersji, ale nadal w cenie poniżej 50 dolarów? Tego niestety nie wiemy… Byłoby ciekawie, bo w sumie do tej pory nie doczekaliśmy się jeszcze tańszego tabletu. Indyjskiemu Aakash zaczynają deptać po piętach Chińczycy, gdzie bez większego trudu można zakupić tablety za ciut ponad 50 dolarów. Niemniej, poniżej tej sumy jeszcze nikomu nie udało się zejść.

Producent mógłby przy okazji „wymienić” leciwego Androida 2.2 Froyo na nowszą wersję systemu Google’a. Wiadomo, o Androidzie 4.0 Ice Cream Sandwich można zapomnieć ze względu na wyższe wymagania sprzętowe. Jednak taki pierniczek nie stanowiłby tutaj większego problemu, racja?

Dawid Długosz

Dziennikarz w branży IT od 2006 roku. Fan produktów firmy Apple. W życiu prywatnym mąż i ojciec trójki dzieci. W serwisie Tablety.pl pełni rolę redaktora prowadzącego. Pasjonat nowych technologii.

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij